**”Od Pleśni do Perfekcji: Ekologiczne Farby i Tynki Gliniane w Walce z Wilgocią w Starych Kamienicach”**

**"Od Pleśni do Perfekcji: Ekologiczne Farby i Tynki Gliniane w Walce z Wilgocią w Starych Kamienicach"** - 1 2025

Kamienice – architektoniczne perły z problemem wilgoci

Stare kamienice to prawdziwe skarby architektury – zdobione sztukateriami, wysokie sufity, drewniane parkiety. Niestety, ich największym wrogiem pozostaje wilgoć. Grzyb i pleśń potrafią zniszczyć nawet najpiękniejsze wnętrza, a tradycyjne metody walki z nimi często okazują się krótkotrwałe lub wręcz szkodliwe dla zabytkowej substancji. Wszystko przez betonowe tynki i syntetyczne farby, które tworzą nieprzepuszczalną barierę, zatrzymując wilgoć w murach.

Tu z pomocą przychodzą naturalne rozwiązania – gliniane tynki i farby, które nie maskują problemu, lecz pozwalają ścianom oddychać. Ich stosowanie w zabytkowych budynkach to nie moda, a powrót do sprawdzonych przez wieki technologii. W końcu glina była podstawowym materiałem budowlanym na długo przed erą chemicznych dodatków.

Dlaczego wilgoć niszczy kamienice?

Problem zaczyna się od fundamentów – wiele starych kamienic nie ma odpowiedniej izolacji pionowej. Woda podciągana kapilarnie wędruje w górę murów, a gdy napotyka na syntetyczne powłoki, zaczyna się kumulować. To idealne warunki dla rozwoju mikroorganizmów. Dodatkowo, w budynkach z lat 20. czy 30. XX wieku stosowano często wapienne tynki, które – w przeciwieństwie do współczesnych cementowych – przepuszczały parę wodną.

Dzisiejsze uszczelnianie ścian akrylowymi farbami tylko pogarsza sytuację. Wilgoć, nie mając ujścia, szuka najsłabszych punktów – często w okolicach narożników czy pod parapetami. Efekt? Oderwane tapety, łuszcząca się farba i charakterystyczne wykwity solne, które mogą prowadzić nawet do korozji cegieł.

Gliniane tynki – naturalna klimatyzacja ścian

Główną zaletą tynków glinianych jest ich porowata struktura, która działa jak bufor wilgoci. Potrafią wchłonąć nawet 30% więcej pary wodnej niż tradycyjne mieszanki, by następnie stopniowo ją oddawać, gdy powietrze w pomieszczeniu staje się zbyt suche. To samo zjawisko, które znali budowniczowie drewnianych chat z glinianym wypełnieniem.

Dzięki wysokiej alkaliczności (pH około 9-10) glina tworzy środowisko nieprzyjazne dla pleśni. Co ważne, nie zawiera toksycznych fungicydów – po prostu nie daje grzybom szansy na rozwój. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Kassel wykazały, że w pomieszczeniach z glinianymi tynkami poziom wilgotności względnej utrzymuje się w optymalnych 45-55%, podczas gdy w standardowych budynkach często przekracza 70%.

Przy remoncie zabytkowej kamienicy warto rozważyć system warstwowy:

  • podkład z gliny zmieszanej z celulozą (działa jak naturalny izolator)
  • warstwa nośna ze słomy lub konopi (wzmacnia konstrukcję)
  • wykończeniowy tynk gliniany z domieszką mączki marmurowej (daje gładką powierzchnię pod malowanie)

Farba gliniana – więcej niż ekologiczna alternatywa

W przeciwieństwie do popularnych farb lateksowych, które tworzą na ścianie folię, gliniane powłoki są paroprzepuszczalne. Ich sekret tkwi w składzie – najczęściej to mieszanka białej glinki kaolinowej, kredy, mączki mineralnych i naturalnych spoiw jak kazeina. Nie znajdziemy tam rozpuszczalników czy lotnych związków organicznych (VOC), które mogłyby uszkodzić zabytkowe elementy.

Co zaskakujące, farby gliniane potrafią maskować drobne rysy i nierówności lepiej niż produkty akrylowe. Wynika to z ich matowej struktury, która rozprasza światło. W praktyce oznacza to, że na ścianach z licznymi pamiątkami po dawnych remontach (typowe w kamienicach) nie musimy prowadzić kosztownego szpachlowania każdej nierówności.

Paleta kolorystyczna? Choć naturalne pigmenty dają głównie ziemiste odcienie (ugry, sieny, terakoty), współcześni producenci oferują już ponad 120 tonów. Ciekawostką są efekty specjalne – poprzez dodatek sproszkowanego złota czy grafitu można uzyskać ściany o metalicznym połysku, zachowujące wszystkie właściwości regulujące wilgoć.

Praktyczne wyzwania przy renowacji

Prace w zabytkowej kamienicy wymagają szczególnej ostrożności. Przed nałożeniem glinianych tynków trzeba dokładnie oczyścić ściany z pozostałości starych powłok – najlepiej metodami mechanicznymi, unikając szorowania na mokro. W przypadku głębokich zawilgoceń warto rozważyć czasowe osuszanie murów poprzez iniekcję żelu krzemionkowego.

Grubość nowych tynków powinna być dopasowana do historycznej struktury ścian. W XIX-wiecznych budynkach często spotyka się warstwy nawet 5-centymetrowe, podczas gdy w późniejszych kamienicach stosowano cieńsze. Błąd? Zbyt cienka warstwa gliny na masywnym murze może pękać podczas wysychania.

Kwestia formalna – w przypadku obiektów wpisanych do rejestru zabytków warto skonsultować plany z konserwatorem. Na szczęście, coraz częściej urzędy akceptują naturalne materiały jako bliższe historycznym technologiom niż współczesna chemia budowlana.

Gliniane rozwiązania w konkretnych przestrzeniach

Piwnice – to tu problem wilgoci jest najbardziej dotkliwy. Ściany warto pokryć grubszą warstwą tynku (do 4 cm) z dodatkiem pucolany, naturalnego spoiwa wulkanicznego. W korytarzach i klatkach schodowych, gdzie ściany są narażone na uszkodzenia mechaniczne, lepiej sprawdzą się tynki wzmocnione włóknami lnianymi.

Pokoje frontowe – tu liczy się efekt wizualny. Można zastosować gładkie tynki gliniane barwione w masie, które po pomalowaniu farbą glinkową dadzą efekt głębi koloru niemożliwy do osiągnięcia tradycyjnymi metodami. Sufity warto pokryć lżejszą mieszanką z perlitem – zmniejszy to obciążenie stropów.

Łazienki pozostają wyzwaniem, ale i tu glina ma swoje rozwiązania. W strefach mokrych sprawdzają się tynki z dodatkiem żywicy naturalnej (np. szelaku), które zwiększają odporność na zachlapania bez blokowania paroprzepuszczalności. Co istotne, nawet jeśli w łazience pojawi się pleśń (np. w wyniku zalania), glinianą powierzchnię można po prostu zeskrobać i nałożyć świeżą warstwę – bez konieczności usuwania całego tynku.

Decydując się na gliniane rozwiązania, nie oczekujmy natychmiastowych efektów. To proces – ściany mogą potrzebować nawet całego sezonu grzewczego, by ustabilizować warunki wilgotnościowe. Ale efekt końcowy? Zdrowy mikroklimat, brak zarodników pleśni w powietrzu i ściany, które żyją wraz z budynkiem, zamiast go dusić plastikową powłoką. W końcu kamienice zasługują na rozwiązania równie szlachetne, jak ich fasady.