Drony w niebezpieczeństwie – dlaczego zabezpieczenia są kluczowe?
Kiedy mówimy o dronach, zwykle myślimy o spektakularnych ujęciach z powietrza albo dostawach przesyłek. Mało kto zdaje sobie sprawę, że te urządzenia mogą stać się łatwym celem dla hakerów lub narzędziem szpiegowskim w niepowołanych rękach. Wystarczy chwila nieuwagi, by dron został przejęty, a jego dane – wykradzione. Bez odpowiednich zabezpieczeń, nawet najdroższy sprzęt może okazać się przysłowiową bramą do prywatnej przestrzeni powietrznej.
Problem jest poważniejszy niż się wydaje – ataki na drony nie są teoretycznym zagrożeniem. W 2021 roku amerykańskie służby odnotowały setki przypadków prób przejęcia kontroli nad komercyjnymi i prywatnymi urządzeniami. W Polsce temat dopiero zaczyna być głośny, ale eksperci ostrzegają: im więcej dronów w powietrzu, tym większe ryzyko incydentów.
Antywirusy dla dronów – czy to w ogóle potrzebne?
Brzmi to niemal jak oksymoron – w końcu drony nie są komputerami. A jednak, wiele nowoczesnych modeli działa w oparciu o systemy operacyjne podobne do tych w smartfonach czy laptopach. To czyni je podatnymi na klasyczne ataki malware. Firma DJI już w 2018 roku musiała wydać łatkę zabezpieczającą, po tym jak odkryto lukę pozwalającą na zdalne przejęcie kontroli nad niektórymi modelami.
Rozwiązania antywirusowe dla dronów działają na podobnej zasadzie jak te tradycyjne – skanują oprogramowanie w poszukiwaniu znanych sygnatur zagrożeń. Przykładem może być DroneGuard, który potrafi wykrywać i blokować próby instalacji złośliwego kodu. Minus? Takie systemy chronią głównie przed znanymi zagrożeniami, podczas gdy nowe exploit-y często prześlizgują się przez filtry.
Do zalet antywirusów należy ich względnie niski koszt (od 100 do 500 zł rocznie) i łatwość instalacji – często wystarczy aplikacja na smartfonie współpracującym z dronem. Warto jednak pamiętać, że to tylko jedna warstwa zabezpieczeń, a nie kompletne rozwiązanie.
Systemy wykrywania intruzów (IDS) – policjanci w eterze
Bardziej zaawansowaną opcją są systemy IDS (Intrusion Detection Systems), które nie tylko rozpoznają znane zagrożenia, ale też monitorują nietypowe zachowania drona. Gdy wykryją podejrzaną aktywność – na przykład nagły wzrost transmisji danych w kierunku nieznanego serwera – mogą zablokować połączenie lub odciąć zasilanie.
Firma Dedrone oferuje rozwiązania, które potrafią rozpoznawać charakterystyczne sygnały ataków typu man-in-the-middle. W praktyce oznacza to ochronę przed przejęciem kontroli nad urządzeniem w locie. Niestety, takie systemy wymagają już specjalistycznej wiedzy do konfiguracji, a ich ceny zaczynają się od kilku tysięcy złotych. Sprawdzają się jednak znakomicie w przypadku flot dronów używanych przez firmy czy instytucje.
Warto wspomnieć o ciekawym przypadku z Hiszpanii, gdzie system IDS zainstalowany na dronach policyjnych wykrył próbę zakłócenia ich pracy podczas patrolowania imprezy masowej. Dzięki szybkiej reakcji operatorów udało się uniknąć potencjalnie groźnej sytuacji.
Geofencing – wirtualne granice w powietrzu
To rozwiązanie działa na zupełnie innej zasadzie niż poprzednie. Zamiast walczyć z atakami, geofencing uniemożliwia dronowi wlatywanie w określone strefy – lotnisk, więzień czy terenów wojskowych. System wykorzystuje GPS i bazy danych zakazanych obszarów, automatycznie blokując lot lub zmuszając dron do lądowania.
Najwięksi producenci jak DJI czy Parrot mają geofencing wbudowany w swoje urządzenia. Problem w tym, że hakerzy nauczyli się już omijać te zabezpieczenia – czasem wystarczy podmiana współrzędnych GPS w transmisji danych. Dlatego eksperci zalecają łączenie geofencingu z innymi warstwami ochrony, szczególnie w przypadku wrażliwych misji.
Ciekawostką jest, że niektóre samorządy zaczynają eksperymentować z własnymi strefami geofencingowymi, tworząc wirtualne sufity nad parkami czy zabytkowymi dzielnicami. To rozwiązanie ma jednak swoje ograniczenia – nie chroni przed dronami, które już znajdują się w zakazanej strefie.
Co wybrać? Praktyczny przewodnik po zabezpieczeniach
Nie ma uniwersalnej odpowiedzi na pytanie, które rozwiązanie jest najlepsze. Wszystko zależy od tego, jak i gdzie używamy drona. Dla hobbysty, który lata na otwartej przestrzeni i przechowuje dane lokalnie, może wystarczyć podstawowy antywirus. Firmom transportującym wrażliwe przesyłki warto polecić kombinację IDS i geofencingu.
Przy wyborze warto rozważyć:
1. Poziom zagrożenia – czy dron przetwarza wrażliwe dane? Lata nad obszarami zurbanizowanymi?
2. Koszty – od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych rocznie
3. Łatwość obsługi – niektóre systemy wymagają regularnych aktualizacji i monitoringu
4. Kompatybilność – nie każde zabezpieczenie działa z każdym modelem drona
Największy błąd? Poleganie tylko na jednym rodzaju zabezpieczeń. W świecie cyberbezpieczeństwa najbardziej efektywna jest zawsze podejście warstwowe. Dobrym pomysłem może być zaczęcie od darmowych wersji testowych – wielu producentów pozwala przetestować swoje rozwiązania przez 30 dni przed zakupem.
Patrząc w przyszłość, można się spodziewać dalszego rozwoju technologii zabezpieczeń dla dronów. Już teraz testowane są systemy wykorzystujące sztuczną inteligencję do przewidywania ataków, zanim jeszcze wystąpią. Ale niezależnie od postępu technologicznego, najważniejszym elementem zabezpieczeń zawsze pozostanie świadomy użytkownik – ten, który regularnie aktualizuje oprogramowanie i nie ignoruje ostrzeżeń systemowych.